Jak zgubić 5 kg, czyli dzień piąty

Po rzuceniu palenia przybyło mi niepostrzeżenie 5 kg, które postanowiłam zrzucić stosując dietę 1500 kcal i intensyfikując ćwiczenia. Nie jest łatwo, zwłaszcza, że mam teraz porządny apetyt, a wszystko smakuje kilka razy lepiej niż wcześniej.

Dołącz do nas na Facebooku

Ponieważ właśnie jest piątek, weekendu początek, mam plan, żeby ostro dać sobie w kość, jeśli chodzi o ćwiczenia, bieganie, jeżdżenie na rowerze i nawet basen. Przecież w środku tygodnia nie mam czasu na więcej niż godzina ćwiczeń, a zazwyczaj ograniczam się do biegania (aeroby) i kilku ćwiczeń siłowych (brzuszki, plecy, pompki). Najpierw jednak poranne ważenie - jest 67, 7 kg! Czyli znowu troszkę mniej na wadze! Sos karmelowy do kawy został mi wybaczony!

Smaczny początek dnia

Zaczynam dzień od śniadania, na które dietety.com serwują mi jogurt naturalny z mieszanką płatków otrębowych, pszennych, siemieniem lnianym i suszonymi owocami (238kcal). Nawet to dobre, jednak dla mnie zdecydowanie za mało. Gdyby porcja była trzy razy większa, to rozumiem. Jednak tyle, ten mały pojemniczek to wystarczy dla jakiejś ptaszyny, kruszyny, a nie dla kogoś, kto ma 176 cm wzrostu. Z drugiej strony, jak już mi to oburzenie na wielkość porcji przejdzie, okaże się, że w sumie jestem najedzona.

Kolacja dla wroga?

W kontekście wielkości śniadań zastanawiam się nad takim powiedzeniem: "śniadanie zjedź sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" i dochodzę do wniosku, że jest ono nieprawdziwe, a jego powtarzanie szkodliwe. Bo jeśli uprawiasz regularnie sport, a trening, np. biegowy masz wieczorem, to musisz po tym treningu uzupełnić węglowodany w organizmie, przede wszystkim po to, by go po wysiłku zregenerować. Trzeba zjeść zatem np. makaron, ryż, kaszę lub pieczywo. A jeśli nie jest się głodnym, można sobie przygotować koktajl składający się z banana, jogurtu, kefiru lub maślanki i sezonowych owoców (malin, truskawek, moreli).

Drugie śniadanie

Drugie śniadanie jest jeszcze mniejsze niż pierwsze: polędwica sopocka z musem chrzanowym na sałacie lodowej (176kcal). Wielokrotnie słyszałam, że bardzo powolne przeżuwanie posiłków pozwala na szybsze osiągnięcie stanu sytości. Zatem żuję polędwicę tak długo jak się da, ale chyba w przypadku osób niecierpliwych ta metoda nie działa.

Grunt to zajęcie

Jak to dobrze, że jestem w biurze i mam mnóstwo zadań. Gdybym siedziała w domu, na pewno rozmyślałabym nad tym, jaki marny jest mój los, jak bardzo głodna jestem i jak strasznie trudno jest schudnąć choćby 200 gramów. A tak przynajmniej mam zajęcie.

Rekompensatą za marne śniadanka jest pieczony schab z sosem borowikowym i puree szpinakowym sałatką z ogórka z sosem jogurtowym (375kcal). Jem wolniutko, żuję każdy kęs i przy obiedzie metoda powolnego jedzenia jakoś lepiej działa niż przy drugim śniadaniu. Kończę obiad z poczuciem sytości, jednak chciałabym, żeby był dwa razy większy. Bo schab jest wyborny i czyste łakomstwo wymaga ode mnie skombinowania na lewo drugiej takiej samej porcji. Na szczęście nie mam takiej możliwości.

Najtrudniejszy moment

Najgorszym okresem w czasie diety 1500 kcal jest okres poobiedni. Ponieważ deser nie daje mi nasycenia, czekam na kolację z utęsknieniem. Mam poczucie, że przerwa między jednym posiłkiem a drugim trwa 6 godzin, bo deseru zazwyczaj nie zauważam. Dzisiaj mam pieczone jabłko z orzechami i musem żurawinowym (275kcal). Pyszne to wszystko, tylko nie najadam się tym. Bo prawda jest taka, że 1500 kcal to nie jest zbyt wiele... Ale z drugiej strony, jeśli chce się zgubić kilka kilogramów, to bilans energetyczny musi być ujemny.

Po treningu

Ponieważ deser zjadam ok. 17, na trening biegowy, który zaczynam koło 20, idę głodna. Przebiegam ok., 12,5 km, co zajmuje mi jakieś 70 minut. Wpadam do domu biegiem (a powinnam się najpierw rozciągnąć!) i wypijam przygotowany wcześniej napój składający się z zielonej herbaty zaparzonej ze świeżą miętą, miodu, soku z cytryny i lodu. Nie dość, że napój jest pyszny (dodam, że nie znoszę zielonej herbaty soute), to jeszcze jest doskonałym izotonikiem. Na kolację zjadam łapczywie - niestety nie umiem wolno przeżuwać bakłażanka nadziewanego fasolą i kaszą kuskus, surówkę z kapusty pekińskiej z kukurydzą (nie lubię, ale jem). Całość ma 315kcal. Wypijam litr wody, co daje jako takie poczucie wypełnienia żołądka, ale żebym poszła spać najedzona, to nie mogę powiedzieć.

Dietetyczne danie na zawołanie!

Więcej o:
Copyright © Agora SA