Licz się ze zdrowiem. 6,84 w skali od 1 do 10 - tak kobiety oceniają ból po rozstaniu

Mężczyzn rozstanie boli mniej. Oceniają swój dołek na 6,58. Podskórnie każdy z nas o tym wie, ale teraz czarno na białym wykazali to naukowcy z USA i Wielkiej Brytanii.

Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie . Do kupienia w środy z Gazetą Wyborczą.

Tylko ZdrowieTylko Zdrowie Fot. Tylko Zdrowie

Wyniki swoich badań właśnie opublikowali w piśmie "Evolutionary Behavioral Sciences". Uczeni przepytali aż 5705 osób (średnia wieku - 27 lat) z 96 krajów. Trzy czwarte respondentów doświadczyło rozpadu związku (głównie z powodu "problemów w porozumieniu się"). Aż 75 proc. z tych trzech czwartych przeżyło wielokrotne zakończenia romantycznych znajomości. Kres miłosnym przygodom zazwyczaj kładły kobiety. Złamane serce oczywiście boli, w sensie zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Nawet jeśli to my sami podejmujemy decyzję o rozstaniu, choć wtedy raczej boli mniej.

Męskie spojrzenie na miłość i seks

Zbyt często zapominamy zresztą, że nasze emocje i psychika mają jak najbardziej cielesne podstawy. Naszymi organizmami rządzi przecież chemia, różne hormony i neuroprzekaźniki, które wpływają na nasz nastrój i zachowania.

Naukowcy wykazali, że nieco gorzej rozstania znoszą kobiety. Kiedy poprosili badanych, żeby w skali od 1 ("żaden") do 10 ("nie do zniesienia") ocenili psychiczny i fizyczny ból po rozpadzie związku, kobiety wyliczyły swoje psychiczne urazy średnio na 6,84, a mężczyźni - na 6,58.

Z kolei ból fizyczny kobiety oceniły na 4,21, a mężczyźni - na 3,75. Mimo to z badania wynika, że kobiety szybciej podnoszą się po złamaniu serca. Wychodzą też z rozstania mocniejsze.

Z kolei mężczyźni nigdy tak naprawdę nie otrząsają się po porzuceniu przez ukochaną. Jednak choć ciągle w ich sercach tkwi zadra, to przechodzą nad nią do porządku dziennego i po prostu ruszają na kolejne podboje.

Miłość jak trening

Główny autor badania Craig Morris z Uniwersytetu Stanu Nowy Jork w Binghamton, który niedawno zrobił doktorat oparty na badaniu damsko-męskich reakcji na rozstania, wyjaśnia te różnice specyficzną biologią człowieka.

- Mówiąc wprost, kobiety inwestują w związek o wiele więcej niż mężczyźni - tłumaczy. - Każda rzekomo niezobowiązująca przygoda może przecież skończyć się dla nich dziewięcioma miesiącami ciąży i nawet latami karmienia piersią. Z kolei dla mężczyzny romans jest rzeczywiście niezobowiązujący, bo biologicznie rzecz biorąc, po seksie nie musi już wcale inwestować w potomstwo - mówi Morris. Dlatego ewolucja premiowała te kobiety, które ostrożnie podchodziły do wyboru partnera seksualnego. I to one przekazały swoje geny potomstwu. Skutkiem ubocznym jest jednak to, że utrata partnera wysokiej jakości bardziej boli.

Tu warto wrócić do dwóch ważnych spraw wspomnianych powyżej - dziś przeżywamy rozstania wielokrotnie i zazwyczaj inicjują je kobiety. Także to wynika z naszej ewolucji. Otóż z biologicznego punktu widzenia udany związek miał być owocny. Dziś decyzję o posiadaniu dzieci odsuwamy w czasie, biorąc pod uwagę nie tylko partnera, ale także karierę, zarobki itd. Ale jeśli w związku nie pojawiają się dzieci, to rośnie ryzyko rozstania. Im mniej potomstwa, tym częściej pary się rozstają.

Nic dziwnego więc, że to kobiety częściej decydują o zakończeniu bezowocnego związku (dowodzą tego również badania przeprowadzone w Niemczech). Na urodzenie dziecka natura dała im przecież ograniczony czas.

8 ćwiczeń dla kobiet w ciąży [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.