Na fitnessie jak na clubbingu

Nie lubisz biegać, a zajęcia typu step zniechęcają cię ze względu na zbyt skomplikowaną choreografię? Najchętniej zamiast na siłownię chodziłbyś poszaleć do klubu? Amerykańscy trenerzy fitness pomyśleli już o rozwiązaniu dla ciebie. Klasa "Dance Dance Party Party" to nic innego jak szalony clubbing tyle tylko, że o przyzwoitej porze i bez alkoholu czy papierosowego dymu.

Dołącz do nas na Facebooku

Zajęcia taneczne zamiast typowego aerobiku czy innej formy aktywności, zyskały popularność już wiele lat temu. Zaczęło się od salsy i hip hopu, a dziś w siłowniach na całym świecie rządzi zumba. - Zumba jest popularna i rośnie w siłę, bo jednoczy w sobie dobrą zabawę, pozytywną energię i znakomitą muzykę. Podczas godzinnej klasy można spalić od 500 do 1200 kalorii - mówi Magdalena Flejter, instruktorka zumby z Conneticut w USA. - Tańcząc nie skupiasz się na wysiłku. Daje radość i motywuje do dalszej pracy nad sobą - dodaje.

Zgubna choreografia

Jednak nie wszyscy uczestnicy lubią określoną choreografię, która często wymaga nie lada pamięci ruchowej i koordynacji. - Wiele razy próbowałam różnego rodzaju zajęć - mówi 29-letnia Karolina, która próbuje wrócić do formy po narodzinach córeczki. - Kilka razy poszłam na step, inne nazywały się fat burning jednak wszystkie były oparte na skomplikowanej choreografii i zamiast dobrze się bawić podczas wysiłku, myślałam tylko o tym jaki będzie kolejny krok - wyjaśnia. Karolina zrezygnowała z zajęć grupowych. Raz w miesiącu konsultuje swój plan treningowy ze specjalistą i ćwiczy sama. - Wolałabym robić to w grupie. Zauważyłam, że jak ćwiczę z koleżanką dużo szybciej i przyjemniej upływa nam czas, ale nie mam ochoty na wspomniane klasy.

Fitness czy clubbing?

Dla osób takich jak Karolina w USA i Wielkiej Brytanii znajdzie się wiele ciekawych rozwiązań. Jedną z nich są cieszące się coraz większą popularnością zajęcia o nazwie "Dance Dance Party Party". Przychodzisz do klubu fitness, zakładasz strój, w którym zwykle ćwiczysz i przychodzisz na salę. Pierwsza różnica: jest ciemno. Włączane są tylko kolorowe światła, które sprawiają, że od tego momentu czujesz się jak na dyskotece. W przypadku większości klas obowiązuje zasada "tylko dziewczyny". Nie ma alkoholu, nie ma butów na obcasie, nie ma też układu tanecznego. Każdy robi to, na co ma ochotę. Chodzi o to byś poczuła muzykę i dała się ponieść. 90 minut szalonego tańca i możesz spalić od 400 do 1000 kalorii. Wszystko zależy od ciebie. Muzyka to typowy klubowy mix, który utrzyma twoje tętno na odpowiednim poziomie przez cały czas trwania zajęć. No i samopoczucie! Podczas tańca twój organizm uwolni taką dawkę endorfin, że nie zastąpi tego nawet najlepsza czekolada. A w biodrach zamiast przybywać, będzie ubywać - kolejny powód do radości.

Dla każdego coś innego

"Dance Dance Party Party" zyskało największą popularność w Stanach (Nowy Jork, Chicago, Austin), Kanadzie (Toronto, Vancouver) i w Londynie. Ale to nie jest jedyna opcja dla tych, którzy od skomplikowanej choreografii wolą pląsy w ciemności. - W naszym klubie ogromną popularnością cieszą się zajęcia "Rave" - opowiada Greg Smith z siłowni Gymbox w Londynie. - Choreografia jest bardzo prosta, a uczestnicy już na samym początku zajęć dostają laserowe pałeczki, którymi będą musieli się dużo namachać podczas treningu - wyjaśnia. Zajęcia odbywają się w całkowitej ciemności są równie popularne wśród mężczyzn jak i kobiet. Nic dziwnego, w końcu kto nie ma ochoty odstresować się po pracy w ostrym brzmieniu muzyki Rave?

 

Niestety w Polsce wciąż brakuje tego typu zajęć ale patrząc na to, jak szybko adaptujemy zajęcia takie jak: Zumba, Body Pump czy Vikram Joga jest nadzieja, że i na spontaniczny taniec przyjdzie modą już tej jesieni.

Chcesz zgubić tłuszczyk, a nie wiesz, jak? Oto nasza recepta!

Więcej o:
Copyright © Agora SA